Moc jest silna

by 09:42 0 komentarze


Można nienawidzić science-fiction i fantastyki, podróży kosmicznych i popularnych filmów. Ale nawet to nie ustrzeże nas od fraz takich jak "Ciemna Strona Mocy" (The Dark Side), "Niech Moc będzie z Tobą" (May The Force Be With You) czy imion/tytułów - Yoda, Darth Vader, Skywalker, Jedi. Mówi się o "mitologii Gwiezdnych Wojen", o ich fenomenie, o klasyce, o filmie wszech czasów. Nawet jeśli się za nimi nie przepada, trudno znaleźć argumenty przeciw temu, że zmieniły świat (i życie - podobno James Cameron po obejrzeniu pierwszej części w roku 77' porzucił pracę taksówkarza, by zaistnieć w filmowym świecie).
Przyjrzymy się dzisiaj ciemnej i jasnej stronie - aktorów, scenariusza, historii. Prześledzimy sagę, wytykając jej błędy i gloryfikując jednocześnie. Sprawdzimy, czy wychodzi na plus czy na minus. Będzie to dla mnie, jako fana, po części wyzwanie. Ale z drugiej strony, nigdy nie uważałam, by saga Lucasa była nieskazitelna. Będzie ciekawie - będą ciekawostki.
OCZYWIŚCIE TEKST ZAWIERA SPOILERY

1. Na czym polega fenomen?
Steven Spielberg miał w planach "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", George Lucas zaś "Gwiezdne Wojny". Założyli się oni, które dzieło odniesie większy sukces (Lucas był pewien, że będzie to film kolegi). O co? O 2,5 procenta z zysków. I cóż, Spielberg nadal zgarnia swoją działkę, a Lucas do tej pory zbiera laury, choć wiele lat temu zapewne mówił "I have a bad feeling about this", o czym wykreowani przez niego bohaterowie przypominają w każdej części. No cóż, Alec Guiness, aktor wcielający się w starego Kenobiego, określił Star Wars mianem głupiutkiej bajeczki, a jednak dzięki nim stał się bogaty po wynegocjowaniu dla siebie dwóch procent zysku (Harrison Ford określał go mianem Matki Przełożonej, na co aktor narzekał w swoich dziennikach). A teraz? Dział z grami komputerowymi, płytami DVD, soundtrackami, gadżetami, poduszkami, śniadaniówkami, koszulkami, dział spożywczy, papierniczy, a wszystkie łączą Gwiezdne Wojny.
Z jednej strony - kino rozrywkowe, z drugiej - niezwykle głębokie. Jedni oglądają dla czystych emocji, inni w każdej scenie odnajdują głębszy sens. Jedni nienawidzą, drudzy uwielbiają.
(2) Główne wątki: odwieczna walka dobra ze złem w postaci walki Rebeliantów z galaktycznym Imperium. Tragiczny bohater (Darth Vader), którego najpierw postrzegamy jako zło w czystej postaci, by potem płakać po jego śmierci. Czyli nic innego jak uniwersalny przekaz, który tak często stanowi o wielkości dzieła. Ale tutaj także o oryginalności. (3)Niektórzy nie mogą zrozumieć - jak to, zacząłeś mu współczuć kiedy obejrzałeś części 1-3, przecież ogląda się po kolei? A tu, niespodzianka, pierwsza trylogia to nic innego jak prequele części 4-6, z których powstaniem zwlekano w celu osiągnięcia bardziej widowiskowych efektów specjalnych. Uczucie jak to, gdy dowiadujesz się, że trylogia Tolkiena wcale nie jest trylogią, tylko grubą księgą "pociętą" ze względu na... grubość. To właśnie z tego powodu (części 1-3 musiały zgadzać się z 4-6, nie na odwrót) w filmie znalazło się wiele scen, które niektórzy określają mianem "niedopracowanych" - wytłumaczenie jest jedno: w Nowej Nadziei on już coś robi, więc nie mogła go objąć Zemsta Sithów. A jednak pokazuje to nie nieścisłości, lecz wielkość filmu. Twórców, którzy wszystko posklejali. Jasne, że czasem z lepszym, czasem z gorszym efektem. Ale posklejali.
Nawet wstępu nie mogę odpowiednio podzielić, tak wszystko się na siebie nakłada.
4. Siła sagi: uniwersalny przekaz, ponadczasowi bohaterowie, efekty, które robią wrażenie szczególnie w starszej trylogii, ze względu na czasy, w których powstawały. Po latach do filmu pragną wrócić i widzowie, i wszyscy twórcy. Czy największym argumentem za tym, że Moc jest silna, nie będzie grudniowe Przebudzenie Mocy, do którego zgodzili się powrócić bohaterowie z lat siedemdziesiątych (Carrie Fisher niepodobna do siebie, ale jednak!; Harrison Ford pod warunkiem, że jego postać zostanie uśmiercona, ale jednak!; Mark Hamill na minutę, ale jednak!), a na którego punkcie cały świat oszalał? A Powrót Jedi początkowo musiał być kręcony pod kryptonimem Blue Harvest, ze względu na olbrzymie zainteresowanie, zaś aktorzy uczestniczący w piątej części cyklu otrzymali fałszywy scenariusz, bowiem kwestia dzisiaj znana całemu światu - Luke, I am your father, początkowo znana była... trzem? osobom, w celu zachowania tajemnicy. Nawet ojciec nie wiedział, że jest ojcem. A to dobre, co? Serio. Kwestia, którą wypowiada Vader, została potem zmieniona za pomocą nałożonego lektora. Aktor nie był zachwycony. Ale w końcu - Luke też nie.
Sześć filmów... to za mało. Siedem zresztą też.
Obejrzeliście wszystko? Jest szansa, że coś tam wiecie, ale komiksy, książki, gry, całe uniwersum, to prawdziwa galaktyka i "nieograniczona władza". Jeśli chodzi o książki, od siebie mogę na pewno polecić te, których autorem jest Timothy Zahn - gdy pojawiły się spekulacje na temat powstania kolejnych części, wielu fanów stawiało na inspirację tymi dziełami.
5. Nawiązania do historii
Mało ich nie ma. Na pierwszy rzut oka na pewno każdy dostrzeże schemat: przejmowanie władzy przez zło poprzedzone niesnaskami w republice, czyli rzekomej demokracji, pozbywanie się "rycerzy pokoju", przeciąganie najsilniejszych na swoją stronę, wiara w przepowiednie i powtarzanie błędów: ileż wojen w dziejach ludzkości się na tym opierało? Poza tym, czy podczas seansu Mrocznego Widma nie przeszło Wam nigdy przez głowę hasło Ben Hur w trakcie sceny wyścigu? Czy finał Ataku Klonów nie kojarzy Wam się z areną dla gladiatorów? Palpatine z dyktatorem?
A czy wiecie, że George Lucas tworząc Gwiezdne Wojny bardzo inspirował się Bliskim Wschodem i tamtejszymi wyznaniami?
Rozkaz 66 jest nawiązaniem do ataku na Hiroszimę (Roosevelt podpisał rozkaz o tej samej nazwie), a niektórzy idą dalej i porównują Kanclerza do Adolfa Hitlera, zaś Rozkaz 66' do Kryształowej Nocy. Schemat się nie zmienia, choć to już lekka nadinterpretacja..
A Przebudzenie Mocy - nawiązania do nazistów niektórzy uważają wręcz za przesadne. Nową Republikę przyrównuje się natomiast do USA.
Nie podlega również dyskusji, że cała saga traktuje o wojnach domowych. A tych w historii na pęczki.

6. Blaski i cienie
Głos Chewbacki to tak naprawdę głos głodnego niedźwiedzia - nie nakarmiony o odpowiedniej porze miś wydał w zoo dźwięk, który do tej pory możemy usłyszeć odtwarzając scenę z udziałem przyjaciela Hana (głód ceną sławy).
Nakręcono specjalny bożonarodzeniowy odcinek Gwiezdnych Wojen, który okazał się tak fatalny, że Lucas w ostatniej chwili zdołał usunąć swoje nazwisko z napisów. Podarował też kopię odcinka Carrie Fisher, która "odtwarzała go na koniec każdego przyjęcia, kiedy chciała, aby goście już sobie poszli".
A tak na poważnie.
Gwiezdne Wojny osiągnęły olbrzymi sukces, ale nie zawsze było tak różowo. Początkowo atmosfera na planie była fatalna, Lucas miał same problemy, a przed premierą filmu wyjechał na Hawaje, żeby odciąć się od jakichkolwiek wieści - później dotarła do niego nieoczekiwana wieść o sukcesie.

A jakie są główne zarzuty widzów-krytyków względem samej sagi?
1) Wątki miłosne
O ile Han i Leia mają więcej fanów (można do nich zaliczyć samych odtwórców ról, ponoć Carrie Fisher i Harrison Ford mieli na planie romans), o tyle Anakin i Padme mieli mniej szczęścia. Niestety, to prawda. Wątek miał olbrzymi potencjał, zwłaszcza w części trzeciej, kiedy to całe zamieszanie Anakina między dwiema stronami jest w dużej mierze spowodowane lękiem o życie żony. Potencjał został jednak częściowo zmarnowany. Niestety, gra aktorska kochanków do najlepszych nie należała, to raz. Dwa, dużą winę ponosi...
2) Scenariusz Ataku Klonów
Anakin: From the moment I met you, all those years ago, not a day has gone by when I haven't thought of you. And now that I'm with you again... I'm in agony. The closer I get to you, the worse it gets. The thought of not being with you- I can't breath. I'm haunted by the kiss that you should never have given me. My heart is beating... hoping that kiss will not become a scar. You are in my very soul, tormenting me... what can I do?- I will do anything you ask.
[uncomfortable pause]
Anakin: ... if you are suffering as much as I am, PLEASE, tell me. 
Tak w skrócie. Przytoczę jeszcze jeden z lepszych komentarzy znalezionych na filmowym forum: Mógłbym tak pisać i pisać, właściwie mogę skopiować tu cały scenariusz. W "Przebudzeniu" występują absurdy, ale nawet jakby się okazało, że nowym Lordem Sithów jest C-3PO to i tak nie przebije scenariusza Ataku klonów. 
3) Przebudzenie Mocy kalką Nowej Nadziei
Jest w tym sporo prawdy. Identyczne ujęcia, podobna historia, bohater, który ma wszystko naprawić. Tylko... co z tego? Czy to takie złe, że pomysły się powtarzają, skoro są dobre, skoro podobają się widzom? Skoro film, mimo złych przeczuć, okazał się naprawdę dobry? Hm. Może krytycy oczekiwali, nastawili się na coś innego, i stąd biorą się zarzuty. Problem pojawia się gdy uświadomimy sobie, że pasuje nam powrót dawnych przyjaciół, ale to, co robią, powinno wnieść świeżość. Czyli nie chcemy, by byli tacy sami? Nie chcemy ratowania galaktyki? Nie chcemy tego, co w odległej galaktyce kochaliśmy najbardziej? Od siebie powiem tyle: wystarczającą ilość świeżości wniosła młodziutka Daisy Ridley, jedno z objawień młodego pokolenia aktorów.
"Takie były stare gwiezdne wojny i właśnie o to chodzi. Takie mają być też nowe części. Jeśli komuś się nie podoba to NIE JEST FANEM GWIEZDNYCH WOJEN bo one ZAWSZE TAKIE BYŁY. Nie róbcie z Gwiezdnych Wojen jakiegoś dramatu albo wielce filozoficznego filmu. Macie wygórowane wymagania."
4) Przebudzenie zbyt gwałtowne
Dość słaby zarzut, ale spotkałam się z nim kilkakrotnie, dlatego się ustosunkuję. Teraz krytycy mówią, że w filmie działo się tyle, że nawet nie było czasu na refleksje. Gdyby tego czasu było więcej, mówiono by o przedłużaniu. Wszyscy wiemy, że tak jest. Przerabiamy to przy co drugiej produkcji. Mówi się też, że Przebudzeniu brakuje genezy, że mało wiemy o przeszłości postaci. Autorom odpowiem krótko: jeszcze wiele przed nami. Po to się budzimy, żeby zacząć nowy dzień.
5) Jar Jar Binks
Hmm... każdy się czasem z niego śmieje. Tylko pytanie, czy jest to śmiech szczerego rozbawienia, czy raczej śmiech pełen politowania? Czy to odpowiednia postać do takiego filmu? To już każdy musi ocenić sam. W każdym razie, był w czołówce większości rankingów wad Wojen, które przejrzałam.
6) Dysproporcje Jedi
Trudno obalić ten zarzut. No bo jak, skoro z jednej strony mamy potężnego Yodę, Windu, Kenobiego, Wybrańca, Qui-Gona, a z drugiej takich, co giną przy pierwszym uderzeniu miecza. Bardzo nie lubię początku pojedynku Windu z Sidiousem, kiedy rycerz przychodzi do Sitha z eskortą, która ginie gdy tylko Palpatine wyciąga miecz. Bardzo dobrze, że mamy głównych, najlepszych rycerzy, Radę. Ale to nie znaczy, że inni mają być słabeuszami! Znajdują się tacy, dla których usprawiedliwieniem jest "gdyby walka mogła trwać dłużej..." i tutaj przechodzimy do kolejnego zarzutu, jakim jest
(7)...ucinanie, skracanie, wycinanie zbyt ważnych scen
"Bo może gdyby Zemsta Sithów trwała trzy godziny, tak jak zakładano, to nie byłoby takich nieścisłości". Czasami film skrócić trzeba. Niekiedy produkcja trwa grubo ponad trzy godziny i tak po prostu nie można. Muszę się zgodzić, że film miałby porządniejsze ręce i nogi w pewnych momentach, gdyby na przykład dokładniej pokazano pewne sceny polityczne - nie popadajmy jednak w przesadę. Zemsta Sithów z całej nowej trylogii jest bezsprzecznie najlepsza. Pamiętajmy też, że gdyby filmy były tak tragicznie niespójne i pełne nieścisłości, raczej nie odniosłyby tak wielopokoleniowego sukcesu. Nie stałyby się klasyką, potęgą świata science-fiction.
8) Wydłużanie,
bo oczywiście, jak to bywa w krytyce, tak źle, a tak jeszcze gorzej. Z jednej strony wycinają, z drugiej dodają, jednym słowem: na niczym się nie znają. Jeden się nudzi na Mrocznym Widmie (dobra, to akurat nie jest aż takie dziwne, ale spróbowaliby na Powrocie Jedi!), drugi widzi piętnaście wątków, które można rozwinąć.
9) "Ślepi jesteśmy,
skoro tworzenia tej klonów armii nie dostrzegliśmy" - tak mówi Mistrz Yoda, więc to prawda. Nie dostrzegli Sidiousa - tak mówią widzowie, czyli to już może podlegać dyskusji. Dlaczego nie wydał go wicekról ("hologram mówiący głosem Palpatine'a i wyglądający jak on)? Dlaczego nie zorientowali się Jedi? Cóż, częściowo patrz punkt 6., a dodatkowo: takie po prostu było założenie. Nikt nie jest nieomylny. Jedi nie mieli ulec zupełnej sakralizacji, saga wypełniona jest wadami wielu z nich. Opowiadana historia musi mieć dobrą fabułę - taki był pomysł Lucasa. Równie dobrze można powiedzieć, że Frodo mógł oddać komuś innemu pierścień. Mógł. Ale Tolkien powiedział, że on będzie go niósł: koniec dyskusji.
10) Star Wars to bajeczka,
a ja muszę tego wszystkiego słuchać i na to patrzeć. Dla jednych bajeczka, dla drugich nie. Nic nie poradzisz. Po prostu jak następnym razem wejdziesz do jakiegokolwiek sklepu, zamknij oczy i wyobraź sobie, że ten długopis na półce na wysokości Twoich oczu wcale nie wygląda jak miecz świetlny.

Zarzuty można jeszcze wypisywać, powielać. A ja pozostanę fanką. Dla mnie Gwiezdne Wojny to genialna seria, która po prostu ma wady, jak każda inna. Gwiezdne Wojny mają to szczęście w nieszczęściu, że ich wady wyolbrzymia się do galaktycznych rozmiarów, bo osiągnęły sukces na skalę galaktyki. Jednak skoro nie mniejsza jest fala zachwytów, to chyba nie mamy się o co martwić.
Dla mnie bilans wyszedł na plus. A dla Was?

Zainteresowanym polecam galaktykę informacji i ciekawostek - nie zwiedziłam jeszcze całej, ale czeka na półce na dokończenie:



Teraz już chyba nikogo nie zdziwi przedostatnia ciekawostka, a właściwie coś, czego można się było domyślić - mianowicie, u Lucasa stwierdzono nadciśnienie i wyczerpanie spowodowane pracą nad filmem. Czy się opłaciło? Oceńcie sami.

A na koniec - w portugalskiej wersji językowej nazwisko Hrabiego Dooku zostało zmienione na Dookan, gdyż "Dooku" można przetłumaczyć jako... "z dupy". Zaś Luke Skywalker miał być... Starkillerem.

Enjoy the winter! May The Force Be With You!

A.

Developer

Mieszkam w Polsce, moją największą pasją jest historia. Uwielbiam także podróżować, pisać, gotować, czytać oraz wkręcać się w nowe filmy i seriale. Kocham zwierzęta i jestem wegetarianką. Garść informacji o blogu znajdziesz

  • TUTAJ

    0 komentarze:

    Prześlij komentarz